W odniesieniu do opisanej przez Panią sytuacji, jakakolwiek interwencja z Pani strony (skierowana do syna lub synowej), może przyczynić się do tego, że narazi Pani swojego syna i jego rodzinę na dodatkowe trudności oraz stres. Synowa może poczuć, że wobec niej budowana jest wroga koalicja syna z matką. Podatek od darowizny mieszkania dla najbliższej rodziny. Okazuje się, że darowizna nieruchomości nie musi być wcale darmowa. Umowa darowizny jest stosunkiem prawnym, który może się wiązać z koniecznością opłacenia podatku do Urzędu Skarbowego. Na szczęście darowizna od rodziców może być zwolniona z tego obowiązku. Synowa szybko się otrząsnęła, stanęła na nogi. Musiała, miała przecież dziecko. Kilka lat temu sądziłam, że nic gorszego niż śmierć jedynego syna nie może mnie spotkać. Lecz straszniejsze jest zapomnienie. Śmierć naszego zaledwie 27-letniego syna była dla mnie i mojego męża niewyobrażalną tragedią. Julia była jeszcze młoda, ponieważ urodziła syna dosyć wcześnie. A tu nagle przychodzi syn i informuje ją, że wkrótce zostanie babcią. Miała dopiero trzydzieści siedem lat, a tu taka wiadomość. Nie od razu zdała sobie sprawę, że jej status się zmienił: tytuł teściowej i babci w takim wieku jakoś do niej nie przemawiał. Jeśli zatem jesteś żoną lub mężem, rodzicem, dziadkiem, babcia, synem lub córką, ewentualnie rodzeństwem mocodawcy, to udzielenie pełnomocnictwa nie wymaga uiszczenia opłaty skarbowej od pełnomocnictwa. Możesz więc bez dodatkowych opłat zarejestrować pojazd w imieniu rodziny. Zachęcam do skorzystania z naszych usług. radca Vay Nhanh Fast Money. Prezentacja prywatna Aby uzyskać dostęp do tej prezentacji musisz podać poprawne hasło. Jeżeli zależy Ci na obejrzeniu tego slajdzika, to wyślij do autora prośbę o udostępnienie. Au sza la la la mam dwie lewe ręce Au sza la la la nie mam pieniędzy Au sza la la la nie mam ochoty Au sza la la la wziąć się do roboty Zamiast pracować ja wolę leniuchować Mama i tato mówią mi Synu masz lat 53 Najwyższy czas byś skończył szkołę Inaczej będziesz starym matołem Mnie taka gadka nic nie obchodzi Niech życie w szkole marnują młodzi Au sza la la la mam dwie lewe ręce Au sza la la la nie mam pieniędzy Au sza la la la nie mam ochoty Au sza la la la wziąć się do roboty Zamiast pracować ja wolę leniuchować Mama i tato są zmartwieni Że syn się jeszcze nie ożenił Że nie ma domu i samochodu Że się marnuje chłopak za młodu Ja na ich teksty przymykam oczy Wolę z kumplami na miasto skoczyć Au sza la la la mam dwie lewe ręce Au sza la la la nie mam pieniędzy Au sza la la la nie mam ochoty Au sza la la la wziąć się do roboty Zamiast pracować ja wolę leniuchować Mama i tata głowę trują, Że już pół wieku na mnie pracują, Że lat 30 dają pieniądze By zaspokoić synalka żądze Ja cicho siedzę i na nich nie krzyczę Przecież was kocham drodzy rodzice Opublikowano: 2014-10-24 20:07 Dodaj swój komentarz Komentarze (3) Życzliwości nigdy nie za wiele W dzień powszedni I w niedzielę Bądź życzliwym Życzliwą bądź W pracy W domu W rodzinie I w kościele Bo życzliwości nigdy nie za wiele ...SUPER SLAJDZIK ...SERDECZNIE POZDRAWIAM I NA PAMIĄTKĘ 5555 ZOSTAWIAM;) piona i pozdrowienia lecą do ciebie SUPER SLAJDZIK ZASŁUŻONA 55555 !!!!!!.....WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO DLA JUBILATA I ŻYCZENIA, ŻEBY SŁUCHAŁ WSKAZÓWEK RODZICÓW....POZDRAWIAM I ŻYCZĘ WAM UDANEGO WEEKENDU :) Data publikacji: 18 września 2017, 04:00 Istnieje grupa chorób, które kojarzą się przede wszystkim jako typowo męskie schorzenia. Choroby takie jak dystrofia mięśniowa Duchenne’a czy zespół Huntera rzeczywiście w przeważającej liczbie dotykają chłopców, jednak – co niezwykle ważne – odnotowywane są również przypadki chorujących dziewcząt. Skąd wynika ta prawidłowość? Czy istnieją choroby, które syn może odziedziczyć po ojcu? Dziedziczenie w linii męskiej – czy istnieje? Na samym początku warto sobie wyjaśnić, że praktycznie nie istnieją choroby, które dziedziczone są bezpośrednio z ojca na syna. Wynika to z zasad dziedziczenia chromosomów związanych z płcią. W momencie zapłodnienia komórka jajowa (o parze chromosomów XX) łączy się z plemnikiem z chromosomem X (XX) lub z chromosomem Y (XY). Z nowo powstałej zygoty powstanie płód płci żeńskiej (chromosomy XX) lub męskiej (XY). Dziedziczenie męskie oznaczałoby, że ojciec musiałby przekazać wraz ze swoim chromosomem Y zmutowane geny warunkujące chorobę swojemu przyszłemu synowi. Okazuje się jednak, że chromosom Y jest niezwykle krótki i poza genami warunkującymi płeć męską nie posiada genów, których mutacja doprowadzałaby do choroby (możliwe jednak, że lepsze poznanie metod genetycznych sprawi, ze ten pogląd ulegnie zmianie). Choroby genetyczne u chłopców – jak są dziedziczone? Wspomniana wcześniej grupa chorób, która typowo występuje w populacji męskiej, jak już wiemy, nie jest dziedziczona w linii męskiej. Chłopcy zmutowany gen zwykle otrzymują od swoich matek. Kolejny raz okazuje się, że wynika to z prostych zasad genetyki mendlowskiej. Choroby genetyczne chłopców dziedziczone są najczęściej recesywnie, a zmutowany gen jest sprzężony z chromosomem X. Oznacza to, że choroba rozwinie się jedynie w przypadku, gdy wszystkie chromosomy X w komórce będą posiadały zmutowany gen. W przypadku płci męskiej wystarcza jeden taki chromosom (jako że męski kariotyp to XY). W praktyce oznacza to (najczęściej), że zdrowy mężczyzna (XY) i kobieta nosicielka choroby (jeden chromosom X ze zmutowanym genem, drugi chromosom bez mutacji) mają 50% szans, że w przypadku narodzin syna będzie on chory (bo otrzyma zmutowany gen wraz z chromosomem X). Przypadki, w których chorują dziewczynki, wynikają najczęściej z sytuacji, gdy chory mężczyzna ma dziecko z kobietą nosicielką. Wtedy córka posiada zmutowany gen z chromosomem X od ojca i zmutowany gen z chromosomem X od matki. Niestety, choroba jest wtedy zwykle tak nasilona, że płód ulega poronieniu lub rodzą się dziewczynki, w przypadku których przebieg choroby jest bardzo ciężki. Przykłady chorób genetycznych chłopców Typowymi przykładami chorób dziedziczonych recesywnych, sprzężonych z płcią, są: dystrofia mięśniowa Duchenne’a – stosunkowo częsta choroba genetyczna (choruje 1:3500 chłopców). Polega ona na stopniowym zaniku mięśni. Ma charakter postępujący. Zwykle zajmuje na początku mięśnie szkieletowe kończyn, z czasem wszystkie mięśnie, w tym mięsień sercowy i mięśnie oddechowe. Prowadzi do zgonu pacjenta, zespół Huntera – choroba z grupy mukopolisacharydoz (lizosomalne choroby spichrzeniowe). Polega na patologicznym gromadzeniu się różnych substancji w obrębie lizosomów (organelle komórkowe). Objawia się niskim wzrostem, zmianami w wątrobie i śledzionie oraz zmianami stawowymi, które znacznie ograniczają ruchomość, zespół łamliwego chromosomu X – choroba genetyczna, której głównym objawem jest znaczne obniżenie poziomu intelektualnego dzieci. Jest typowym przykładem choroby dziedziczonej z chromosomem X, która rozwija się również u dziewcząt (choruje 1:2000 chłopców i 1:6000 dziewcząt). Błędne skojarzenia W powszechnej świadomości do chorób, które dziedziczy się w linii męskiej, błędnie przypisuje się np. takie jednostki jak rak jelita grubego czy rak prostaty. Sytuacja jest jednak dużo bardziej skomplikowana, bowiem na przykład ojciec chory na raka prostaty może przekazać zmutowany gen córce (naturalnie nie zachoruje ona, bo nie ma prostaty), która może przekazać z kolei gen swojemu synowi. Czytaj więcej w temacie: Jak rozpoznać objawy nowotworu? Krzysztof Pawlak W Rzymie rozpoczyna się synod poświęcony rodzinie. Niemieckich katolików interesuje przede wszystkim sprawa komunii dla rozwodników. W kwestii par homoseksualnych są ostrożni. Około 270 przedstawicieli Kościoła katolickiego z całego świata spotka się dzisiaj ( w Watykanie na synodzie poświęconym rodzinie i małżeństwu. Przez trzy tygodnie biskupi, eksperci i osoby świeckie będą dyskutować na temat nowego kursu Kościoła katolickiego w takich kontrowersyjnych kwestiach, jak miejsce homoseksualistów w Kościele, rozwodników, aborcja czy antykoncepcja. Oczekiwania związane z tym spotkaniem są wysokie. Synod uchodzi za przełomowy dla przyszłego kursu Kościoła katolickiego za pontyfikatu papieża Franciszka. Reformatorzy kontra konserwatyści W Rzymie zderzą się ze sobą dwa obozy: reformatorów, którzy mają nadzieję na powolne otwarcie Kościoła, i konserwatystów podkreślających tradycyjny, nie podlegający zmianom wymiar Kościoła. – Byłoby absurdem twierdzenie, że władza papieża stoi ponad prawem boskim – powiedział przed synodem konserwatywny kardynał Raymond Leo Burke. Otwarte stanowisko zaprezentował z kolei emerytowany kardynał Walter Kasper. – Niektórzy twierdzą, że nie ma o czym dyskutować, ale mamy synod i oczywiste problemy, dlatego trzeba o nich mówić – powiedział w wywiadzie dla „Corriere della Sera“. Synod przystąpił do pracy Komunia dla rozwodników Jednym z dominujących w Niemczech tematów jest dopuszczenie do komunii rozwiedzionych, którzy ponownie zawarli związek małżeński. Wielu wierzących w Niemczech (katolicy to ok. 30 proc. ogółu ludności) życzy sobie takiego otwarcia ich Kościoła. Jasne jest z kolei stanowisko niemieckich przedstawicieli odnośnie kościelnego błogosławieństwa dla par homoseksualnych. Arcybiskup Berlina Heiner Koch, uczestnik obecnego synodu, jest przeciwny takiej reformie. – Obawiam się, że takie błogosławieństwo może być mylone z zawarciem związku małżeńskiego, a to nie jest naszą intencją – powiedział Koch w wywiadzie dla portalu „Spiegel Online”. Wprawdzie w niemieckim Kościele ewangelickim istnieje takie błogosławieństwo, jednak również protestanci uważają je za sporne. Ks. Krzysztof Charamsa wyznał, że jest gejem. Chce, by Kościół przestał ich "stygmatyzować" homoseksualistów Otwarcie na homoseksualistów Koch przyznał, że homoseksualiści czują się „niedoceniani i dyskryminowani” przez Kościół, bo ten odmawia błogosławieństwa dla ich związku. Małżeństwo jest jednak dla Kościoła katolickiego „związkiem kobiety i mężczyzny na całe życie, otwartym na przekazywanie życia - a tym nie może być związek osób tej samej płci”, przyznał. W odniesieniu do osób homoseksualnych i chrześcijan nie chcących wstępować w związek małżeński arcybiskup zaapelował do Kościoła o to, by „odróżnić w taki sposób, by nie ranić”, o „rozgraniczenie bez dyskryminacji”. – To jeszcze nie zawsze się udaje – podsumował arcybiskup Koch. „Jestem gejem” Tymczasem temat związków homoseksualnych nabrał znaczenia po wyznaniu wysokiego rangą urzędnika watykańskiego, ks. Krzysztofa Charamsy, że jest gejem. W swoim oświadczeniu polski teolog zażądał od Kościoła, by zaczął traktować homoseksualistów poważnie, „spojrzał im w oczy” i "rzestał stygmatyzować”. Reakcja Watykanu nastąpiła błyskawicznie. Po ujawnienia swojej orientacji i stałego związku z mężczyzną Charamsa zostanie usunięty z Kongregacji Nauki i Wiary i z katolickich uniwersytetów, na których prowadził wykłady. Czy synod poświęcony rodzinie okaże się przełomem w Kościele katolickim? Spotkanie w Watykanie ma charakter gremium doradczego i nie podejmuje żadnych decyzji. Dokument końcowy trafi w ręce papieża. I ostatecznie to papież Franciszek zdecyduje o przyszłym kursie. KNA, dpa / Katarzyna Domagała Kiedy moja córka wyszła za mąż, przeprowadziła się do domu swojego małżonka. Mój syn zaś (starszy od córki) został wraz z żoną i dwójką dzieci pod dachem naszego(mojego i męża) domu. Synowa pochodzi z bardzo biednej rodziny (w której od wielu lat szerzy się alkoholizm), dlatego "przygarnięcie" jej do nas zapewniło normalne życie jej oraz jej dzieciom. W zamian za pozostanie w naszym domu obiecała naszej córce zakup nowych mebli (czego do dnia dzisiejszego nie zrobiła, ani nie zapłaciła jej też w żaden inny sposób). Od samego początku synowa wywoziła nasze stare meble i sprzęty do swojej rodziny, zastępując je nowymi, jednak nie przeszkadzało nam to, ponieważ jej rodzice żyli (i żyją) naprawdę w skrajnej biedzie. Mieszkaliśmy tak w zgodzie, w szóstkę w jednym domu aż do momentu, kiedy z mężem zorientowaliśmy się, że synowa stopniowo ogranicza nam funkcjonowanie we własnym domu, tłumacząc, że wszelkie urządzenia czy meble są jej własnością i nie mamy prawa ich używać. I tak, od kilku lat jesteśmy gnębieni i psychicznie wykańczani już nie tylko przez synową, ale i naszego syna (oraz wnuczki! – w wieku 16 i 19 lat). Naszym błędem jest co prawda to, że od początku pozwalaliśmy na takie ingerowanie w usprzętowienie domu mimo tego, że dom nie jest jeszcze na nikogo zapisany (ale kto by pomyślał, jak to się skończy?!). Na dzień dzisiejszy synowa remontuje dom i powoli „wyrzuca” nas z niego bez naszej zgody, co więcej, wbrew naszemu wyraźnemu sprzeciwu! Co powinniśmy teraz zrobić, by wrócić do normalnego życia i uwolnić się od psychicznego znęcania nad nami? fot. Adobe Stock, Anatoliy Karlyuk Jakoś zawsze mi się wydawało, że Martyna zostanie moją synową, chociaż, jak się tak poważnie zastanowić, naprawdę nie wiadomo, skąd mi się to wzięło… Może dlatego, że byli z Jacusiem nierozłączni w przedszkolu i potem w szkole? – Puknij się w głowę, Kryśka – radził mi mąż, gdy czasem wspominałam coś na ten temat. – Całe szczęście, że ich drogi się rozeszły. Przecież ta dziewucha to był diabeł wcielony! Niby tak. Skąd niby wiem o ich wzajemnej bliskości, jak nie z niezliczonych wywiadówek i spotkań z nauczycielami, gdy obie z sąsiadką wysłuchiwałyśmy, łykając łzy upokorzenia, jakie to wykarmiłyśmy żmije na własnej piersi? „Prowokator, buntownik, malkontentka, łobuz” – to najłagodniejsze określenia, jakimi obdarzano nasze dzieci. Może dlatego obie uczepiłyśmy się wersji romantycznej? Żeby się wzajemnie nie oskarżać, a w konsekwencji nie znienawidzić? Przywiózł sobie stamtąd Ilonkę – Co tam mój przyszły zięć znowu nawywijał? – dzwoniła do mnie matka Martyny, gdy znów dostała wezwanie na dywanik. – Może już czas, żeby się synowa trochę uspokoiła? – rzucałam w przestrzeń, gdy wracałyśmy obie do domów, każda ćmiąc nerwowo papierocha, jakbyśmy miały nadzieję, że szlag nas w końcu trafi i tym samym rozwiąże problemy z dziećmi. W gimnazjum nasze ancymony nadal były nierozłączne, pod koniec liceum nagle się pokłóciły i każde poszło swoją drogą: Martyna dostała się na zagraniczne studia z Erasmusa, a Jacek wyjechał na uniwerek do Krakowa. No i ostatecznie przywiózł sobie stamtąd Ilonkę. Biję się w piersi: nie od razu potraktowałam tę dziewczynę poważnie. Drobna, poważna blondynka nie pasowała mi ani do Jacka, ani do naszej rodziny, która, mówiąc eufemistycznie, cechuje się raczej włoskim temperamentem. – I bardzo dobrze – skwitował mój mąż. – Przyda się trochę zdrowego rozsądku w tej familii. Pula genetyczna wzbogaci się zdecydowanie na korzyść! Poza tym obecność Ilonki dobrze Jackowi robi na ambicję. Nawet o doktoracie zaczął wspominać. Trzeba przyznać, że Krzysiek od razu znalazł wspólny język z naszą przyszłą synową. Zawsze chciał mieć córę, a że nam nie wyszło, znalazł sobie zastępczą i chętnie jej dogadzał. Kiedy się dowiedział, że Ilona musi przejść na dietę bezglutenową, zabrał się za pieczenie chleba i odtąd zawsze, gdy młodzi mieli nas odwiedzić, czekał na nich z pachnącym zapasem na cały tydzień. Odezwała się moja kobieca intuicja – Nie mogę się nadziwić, jaka ta młodzież jest teraz rozsądna – zastanawiałam się czasem. – Boże, jak my się poznaliśmy, to parliśmy do ołtarza jak ruskie czołgi, co nie, Krzysiu? – kuksnęłam męża w bok. – A ci? Angielska flegma! – Krysiuniu, mieliśmy po dwadzieścia lat, Jacek z Ilonką są starsi. Poza tym w tym całym Krakowie i tak pewnie razem mieszkają, to do czego się mają śpieszyć? Myśmy musieli, przecież twój tatuś – przewrócił oczami – apopleksji dostawał, jeśli o dwudziestej trzeciej nie byłaś już pod kołderką. W końcu jednak syn i jego wybranka stwierdzili, że dojrzeli do zawarcia związku małżeńskiego i odbyło się wesele. W zasadzie nic ono nie zmieniło – młodzi pozostali w Krakowie, tyle że teraz we własnym mieszkaniu, które mieli spłacać przez następne piętnaście lat. Jacek zaczął pracę w redakcji dużego branżowego pisma, Ilona zajmowała się rekrutacją pracowników w korporacji, a my z Krzyśkiem coraz częściej myśleliśmy o potencjalnych wnukach. Oczywiście nie dopytywaliśmy, nie wierciliśmy młodym dziury w brzuchach, ostatecznie jakąś klasę trzeba mieć. Ale mijały miesiące, potem rok, drugi i nic się nie zmieniało. – Trudno – orzekł mąż. – Może to nawet lepiej, jeśli zostaniemy dziadkami dopiero na emeryturze? Będziemy mogli rozwinąć skrzydła! – Mnie się wydaje, że Ilonka z Jackiem mają jakieś problemy – powiedziałam. – Ostatnio jak byliśmy u nich w Krakowie, zauważyłam na półeczce w kuchni lekarstwa. Przedtem ich nie było – przypomniałam sobie. – Nie twórz – Krzysiek machnął ręką. – Pewnie jakieś suplementy, to teraz jest modne. Jakieś czystki, jagody acai, algi i inne omegi… Mój szef tego nosi z pół aktówki! Czułam jednak, że coś nie gra, jak to mówią: odezwała się moja kobieca intuicja. W dodatku Jacek zaczął przyjeżdżać w odwiedziny sam, wpadał coraz częściej, czasem tylko na godzinkę lub dwie, aż się dziwiłam, że mu się opłaca. – Myślimy o serii wywiadów z tutejszym wynalazcą – wzruszał ramionami. – A przy okazji was odwiedzam, to takie dziwne? Krzysiek był zadowolony, ja jakoś mniej… Na mój nos, coś się psuło w państwie duńskim. A po wspólnie spędzonym obiedzie miałam już pewność: sorry, ale jeśli dwoje ludzi nie może się zmusić do udawania dobrego małżeństwa nawet na kilka godzin, to o czym my mówimy?! I to Jacek wydawał się bardziej znużony i zniecierpliwiony… Inna rzecz, że Ilona miała w sobie jeszcze mniej życia niż zawsze: normalnie człowiek miał chęć ją uszczypnąć, żeby sprawdzić, czy jeszcze żyje! – Mówiłam ci, że oni do siebie nie pasują – powiedziałam mężowi. – Jacek się z tą dziewczyną nudzi! Co za mimoza… Za każdym razem, gdy na nią spojrzałam, to jakbym oglądała film w zwolnionym tempie. – Dość tego, Krystyna! – mąż w końcu huknął pięścią w stół. – Faktycznie wulkan energii to nie jest, ale widziały gały, co brały. Przestań usprawiedliwiać synusia. I nie nakręcaj się, my też miewaliśmy gorsze okresy w małżeństwie, to normalne. Może faktycznie zapomniałam, jak to było za młodu… Mało to razy talerze latały nad głowami? I nagle tydzień temu przeżyłam szok. Umówiłam się z koleżankami do kina na komedię romantyczną, patrzę, a tu kilka rzędów przede mną mój Jacek obok jakiejś brunetki. Może przypadek, pomyślałam. Światła zgasły, a tu przede mną gorące pocałunki i przytulanki godne szesnastolatków, wierzyć się nie chce po prostu! No, jasna cholera, pomyślałam, a ja mu z całego serca współczułam! Powiedziałam dziewczynom, że boli mnie głowa, wyszłam kwadrans przed końcem filmu i zasadziłam się za fontanną naprzeciw wejścia do kina. Nie miałam konkretnego planu, raczej chciałam ochłonąć i zniknąć koleżankom z oczu, zanim mnie szlag trafi. Może też zobaczyć, co za szantrapa umawia się z żonatym facetem i próbuje rozwalać mu rodzinę… Moją rodzinę! W końcu ludzie zaczęli wychodzić, ujrzałam moje przyjaciółki przechodzące na drugą stronę ulicy do kawiarni, wreszcie w tłumie mignęła mi wysoka postać syna i zgrabnej brunetki uwieszonej na jego ramieniu. I nawet przez głowę żadnemu nie przeszło, że powinni się trochę krygować?! Dopiero po chwili zorientowałam się, że oboje zmierzają w moim kierunku i byłabym umknęła, ale rozpoznałam dziewczynę. Martyna? O, nie, znowu ona?! – Co mama tu robi? – Jacek niemal na mnie wpadł. – Ja? Co ja tu robię? – złapałam go za poły kożuszka. – Co wy tu robicie?! Przypomniały wam się dobre szkolne czasy, co? – Pani Krysiu, właśnie się z Jackiem spotkaliśmy – Martyna złapała mnie za rękę, ale natychmiast ją wyrwałam, zrzucając jej torbę w błoto. – Wszystko widziałam i nie mam zamiaru znów się z wami użerać, to już nie są czasy liceum! Jacek ma żonę i obowiązki. Za późno na obcałowywanie się po ciemnych salach! Jakiś szał mnie ogarnął po prostu… Rodzony syn, przecież to się w głowie nie mieści! Oszust, zdradziecka menda, szuja. O, nie tak go wychowywałam! Zapowiedziałam, że wszystko powiem Ilonie, w końcu nawet zadzwoniłam do Małeckiej, żeby też wiedziała, co jej córunia wyprawia. Nawet nie wiem, kiedy Jacek z Martyną złapali taksówkę i zniknęli mi sprzed samego nosa. Wszystko w domu opowiedziałam Krzyśkowi, a ten, zamiast wesprzeć, jeszcze na mnie naskoczył, że narozrabiałam. Niby, że dorosłych ludzi się nie wychowuje i jak ja sobie to właściwie wyobrażam. Że będę ustawiać synowi sprawy sercowe? Jacek, oczywiście, milczy i rżnie głupa, Małecka nie odbiera telefonów. Jedno jest pewne: na pewno nie usiądę z Iloną przy jednym stole, nie będę udawać, że wszystko jest git. Może za nią nie przepadam, ale nikt nie zasługuje na to, żeby robić z niego wariata w taki cyniczny sposób. Dzisiaj nawet Jackowi napisałam, żeby zapomniał o wspólnych świętach, dopóki się przede mną nie wytłumaczy. I już. Czytaj także:„Zazdrościłam siostrze podróży i światowego życia. Po wizycie za oceanem uznałam, że nic nie zastąpi mojego grajdołka”„Dałam na weselu kuzynki kopertę z pociętymi gazetami. Nie miałam obowiązku dawać jej pieniędzy, ma kasy jak lodu”„Patrzyłam jak kopia Marilyn Monroe podrywa mojego faceta i rósł we mnie gniew. W końcu wybuchłam i rozpętało się piekło”

synowa odciąga syna od rodziny